Kaplica północna, otrzymując nową aranżację, stała się świadectwem tragicznego wydarzenia z czasu II wojny światowej, którego pamięć będzie trwała w następnych pokoleniach.
27 maja 1944 r. – tego dnia spokój i harmonię majowego poranka zakłócił hałas wojskowych samochodów i odgłosy karabinów maszynowych niemieckiej żandarmerii, która otoczyła Tykocin ze wszystkich stron. Kwitnące białe bzy dodawały miastu uroku, a jednocześnie wzbudzały głęboki żal w sercach rodzin wypędzonych o świcie z domów i skierowanych na Plac Czarnieckiego. Wkrótce, żandarmi wpychali siłą przerażonych ludzi do podstawionych ciężarówek, wyrywając brutalnie kobietom z objęć niemowlęta, by odrzucić je na ziemię. Ten spektakl powtarzał się kilkakrotnie. Wieczorem w opustoszałym miasteczku pozostali tylko starzy ludzie i małe dzieci.
W rocznicę aresztowań wracali pierwsi więźniowie, inni w lecie lub jesienią, a ostatni po kilku latach. Ta trudna, ale niezwykła podróż przepełnionymi wagonami, często na ich dachach lub stopniach schodów, wychudłych postaci ludzkich z widmem śmierci w oczach, była najpiękniejszą podróżą w ich życiu. Tylko nieliczni spośród wywiezionych, ubrani w znienawidzone „pasiaki” lub wojskowe niemieckie czy amerykańskie mundury , wrócili z Gross-Rosen, Mauthausen, Ravensbrück, Sachsenhausen, Dachau, Bergen-Belsen, Mittelbau-Dora, Flossenbürgu czy Buchenwaldu.
O rozmiarze niewyobrażalnej tragedii zadecydowały liczby: z ok. 400 osób aresztowanych przez Niemców, w obozach koncentracyjnych zginęło ponad 40% , w tym 70% mężczyzn oraz 20% kobiet. Spośród aresztowanych 70 małżeństw powróciło do domów jedynie 18, w siedmiu przypadkach zginęli oboje małżonkowie, a w pozostałych jeden z nich. Dramat, który stał się udziałem prawie wszystkich tykocińskich rodzin, zaważył na późniejszym życiu i rozwoju miasta.